Historia pacjenta Zbigniew, 70 lat

Zbigniew, 70 lat

Rak prostaty
Wszyscy lekarze z rodziny rekomendowali mi operację robotem

Wszyscy lekarze z rodziny rekomendowali mi operację robotem

Żona lekarz, córka lekarz, brat również lekarz – torakochirurg: gdy okazało się, że mam raka wszyscy orzekli, że mam zapisać się na operację robotyczną, do doktora Pawła Wisza ze Szpitala na Klinach – opowiada pacjent, który na początku marca miał zabieg w tej placówce.

– Ale najpierw cała rodzina, bo tych lekarzy w rodzinie mam jeszcze więcej, wszystko sprawdziła. Ja sam byłem dodatkowo co najmniej u trzech specjalistów. Wszyscy chcieliśmy mieć pewność wyboru optymalnej drogi leczenia – mówi pan Zbigniew, 70-letni inżynier ze Śląska.

O urologu – dr n. med. Pawle Wiszu ze Szpitala na Klinach, który go operował opowiada: – Co to za spokojny i rzeczowy lekarz. No, wyjątkowy!

Właściwie cała jego opowieść o raku prostaty to opowieść o tym właśnie lekarzu. Na pierwszą wizytę u niego pan Zbigniew przyjechał w rodzinnej obstawie. Wszedł do gabinetu z żoną – lekarzem dermatologiem, potem z doktorem Wiszem porozmawiał jeszcze brat – torakochirurg.
– To przez to, że ja na szczegółach medycznych znam się bardzo mało – usprawiedliwia się pan Zbigniew, który – co podkreśla z dumą – jest budowlańcem, który całe życie zawodowe nadzorował place budowy.

Operacja w krakowskim Szpitalu na Klinach odbyła się w marcu. Wcześniej jednak przed podjęciem decyzji były liczne konsultacje. W najlepszych szpitalach, u kilku specjalistów. Zupełnie zrozumiałe – rodzina lekarzy, więc staranie weryfikowali wszystkie opcje.

Kłopoty pana Zbigniewa z prostatą zaczęły się w 2004 roku. – Już wtedy usłyszałem, że moja prostata jest do operacji. Ale 18 lat jakoś się uchowałem. Oczywiście chodziłem na badania, pilnowałem się. Dopiero druga biopsja, ta z grudnia 2021 roku nie dała rodzinie już wyboru. W styczniu przyszły wyniki – to był rak. Trzeba było iść się zoperować – opowiada.

Na szczęście wyniki z patomorfologii pokazywały, że węzły chłonne nie są zajęte. W tej sytuacji rodzina – swoimi drogami – zaczęła zgłębiać naturę raka prostaty i szukać dla niego optymalnej opcji terapeutycznej. Przedyskutowali szczegóły techniczne i wyniki leczenia w różnych ośrodkach i doszli do wniosku, że na ten moment rozwoju medycyny będzie to operacja z użyciem robota . Zdecydowały wyniki, które gwarantują szybki powrót do zdrowia przy minimalnej urazowości tej techniki operacyjnej.

– Szpital na Klinach uderzył nas nowoczesnością organizacji pracy i… punktualnością. Zostałem przyjęty o wyznaczonej godzinie, wypisany zgodnie z harmonogramem – opisuje pan Zbigniew.

– Od momentu przyjęcia do wypisu nie było żadnych komplikacji. Na początku tygodnia przyjechałem, a w sobotę już wypisali mnie do domu, co ważne dla mojego komfortu bez cewnika. Nie miałem dolegliwości bólowych – wspomina.

Po powrocie do domu okazało się, że ustaje parcie na częste oddawanie moczu i nie musi już tak często chodzić w nocy do toalety. Wróciła też kontrola nad tą częścią fizjologii. I co bardzo sobie chwali i ceni to fakt, że wrócił do pracy.

– Jestem w bardzo dobrej formie. Robię zalecane ćwiczenia, z tygodnia na tydzień jest lepiej – opowiada. – W tym szpitalu jest wzorcowa opieka nad pacjentem. A dr Wisz to wspaniały operator – podkreśla na zakończenie rozmowy.

Cesarz Wszech Chorób. Biografia raka, Siddhartha Mukherjee: „Przypadki raka prostaty stanowią aż jedną trzecią nowotworów u mężczyzn – występuje sześciokrotnie częściej niż białaczka czy chłoniak. Jak wynika z autopsji mężczyzn po sześćdziesiątym roku życia, blisko w jednym przypadku na trzy występują oznaki złośliwego przerostu prostaty.

Ten niezwykle powszechny nowotwór odznacza się bardzo zmiennym zachowaniem klinicznym. Zazwyczaj nie zagraża życiu – starsi mężczyźni na ogół umierają z rakiem prostaty, ale nie z jego powodu – jednakże u niektórych pacjentów bywa on agresywny i inwazyjny, a w zaawansowanej, rozsianej postaci może powodować bolesne zmiany w kościach i węzłach chłonnych”. s. 257