Tarczyca na ekranie. USG i biopsja oczami doświadczonego chirurga i ultrasonografisty

tarczyca na ekranie usg i biopsja oczami doswiadczonego chirurga i ultrasonografisty

„Mam guzek na tarczycy” – to zdanie coraz częściej pojawia się w gabinetach lekarskich. Czasem wypowiedziane spokojnie, czasem z lękiem, a niekiedy z niedowierzaniem. W tle: inne badanie USG, tomograf czy rezonans, rutynowe badanie krwi albo objawy, które długo nie dawały spać. Tarczyca, choć waży zaledwie kilkadziesiąt gramów, potrafi wywrócić życie do góry nogami – fizycznie i emocjonalnie.

Rosnąca liczba diagnoz, świadomość pacjentów i coraz lepszy dostęp do badań obrazowych sprawiają, że choroby tarczycy przestały być tematem zarezerwowanym dla wąskiego grona endokrynologów. To dziś powszechny temat rozmów – w internecie, w poczekalniach, w domach. Towarzyszy mu jednak nadal wiele mitów, niepotrzebnych lęków i nieporozumień. Guzek nie zawsze oznacza nowotwór. Biopsja nie jest powodem do paniki. A USG nie służy wyłącznie potwierdzeniu złych wieści – wręcz przeciwnie: to pierwsza linia obrony przed niepewnością.

W obliczu tych pytań i obaw zapraszamy do rozmowy z dr Piotrem Sołtysiakiem, chirurgiem i ultrasonografistą z krakowskiego Szpitala na Klinach, z wieloletnim doświadczeniem w diagnostyce chorób tarczycy. W przystępny sposób wyjaśni, kiedy warto wykonać badanie USG, co naprawdę oznaczają niepokojące zmiany w obrazie, czy każda biopsja to powód do stresu i jak wygląda dalsze postępowanie, gdy diagnoza już zapadnie. Bo w gąszczu informacji i domysłów najcenniejsze pozostaje to, co płynie z doświadczenia – i z rozmowy. Spokojnej, rzeczowej i opartej na faktach.

Panie Doktorze, coraz częściej mówi się o chorobach tarczycy. Czy to faktycznie rosnący problem, czy raczej lepsza diagnostyka sprawia, że więcej wiemy?

Dr Piotr Sołtysiak: I jedno, i drugie. Z jednej strony mamy coraz więcej przypadków zaburzeń funkcji tarczycy, zwłaszcza u kobiet. Z drugiej – znacząco poprawiła się jakość diagnostyki. Dzięki dostępności i dokładności badania USG wykrywamy zmiany, które jeszcze kilkanaście lat temu pozostałyby niezauważone. Niewątpliwie choroby tarczycy należą współcześnie do najczęstszych schorzeń endokrynologicznych na świecie – i Polska nie jest tu wyjątkiem. Wręcz przeciwnie: dane epidemiologiczne pokazują, że problemy z tarczycą mają charakter masowy, a liczba diagnozowanych przypadków stale rośnie. Choć wiele osób żyje z niezdiagnozowaną chorobą, to dzięki lepszej świadomości i dostępności badań coraz częściej wykrywa się je na wczesnym etapie – zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich.

W Polsce szacuje się, że na różne choroby tarczycy cierpi nawet co piąta osoba dorosła, a wśród kobiet liczba ta sięga aż 30–35%. Najczęściej występującymi jednostkami chorobowymi są niedoczynność tarczycy (w tym Hashimoto), nadczynność, wole obojętne oraz guzki tarczycy. Choroby te znacznie częściej dotykają kobiet niż mężczyzn – stosunek ten wynosi około 5:1. Wzrost liczby zachorowań przypisuje się m.in. czynnikom środowiskowym, autoimmunologicznym, predyspozycjom genetycznym oraz skuteczniejszemu systemowi wykrywania.

Jeśli chodzi o guzki tarczycy, dane są jeszcze bardziej uderzające. Badania populacyjne pokazują, że nawet 30–50% dorosłych osób ma przynajmniej jeden guzek w tarczycy, choć znaczna część z nich nigdy nie zostaje wykryta klinicznie. Większość z tych zmian jest łagodna, bezobjawowa i nie wymaga leczenia operacyjnego, ale ich obecność wymaga monitorowania – zwłaszcza jeśli wykazują cechy ryzyka w badaniu USG. W ostatnich latach, dzięki popularyzacji badania ultrasonograficznego, liczba wykrywanych guzków istotnie wzrosła. Często są one odkrywane przypadkowo, przy okazji diagnostyki innych problemów zdrowotnych.

W Europie sytuacja jest podobna – szacuje się, że choroby tarczycy dotykają około 10–20% populacji, z czego znaczna część nie jest świadoma swojego schorzenia. Kraje, które w przeszłości borykały się z niedoborem jodu (w tym Polska), nadal mają wyższy odsetek zachorowań na wole i związane z nim zmiany guzkowe, mimo wprowadzenia obowiązkowej profilaktyki jodowej. Europa Zachodnia, z lepiej rozwiniętą profilaktyką i wcześniejszym dostępem do badań, raportuje niższy odsetek zaawansowanych przypadków, ale liczba diagnozowanych łagodnych zmian rośnie również tam.

Warto dodać, że nowotwory złośliwe tarczycy, mimo rosnącej liczby rozpoznań, nadal należą do stosunkowo rzadkich – stanowią mniej niż 1% wszystkich nowotworów złośliwych u dorosłych. Jednak ich wykrywalność wzrosła w ostatnich latach dzięki rozwojowi technik obrazowania i systematycznym badaniom przesiewowym.

Podsumowując, choroby tarczycy – w tym zmiany guzkowe – są bardzo częste i dotyczą milionów osób w Polsce i Europie. Choć w większości są łagodne, ich rosnąca liczba czyni z diagnostyki ultrasonograficznej i biopsji kluczowe narzędzia w profilaktyce i skutecznym leczeniu.

Porozmawiajmy o USG tarczycy. Co dokładnie pozwala nam zobaczyć?

Dr Piotr Sołtysiak: Ultrasonografia tarczycy to badanie, które daje nam niezwykle szczegółowy obraz tego niewielkiego, ale bardzo ważnego gruczołu. Możemy ocenić jego wielkość, kształt, strukturę miąższu oraz obecność ewentualnych zmian ogniskowych czy guzków. Oceniamy jednorodność miąższu, zaburzenia struktury. Sprawdzamy też unaczynienie: ewentualne przekrwienie lub obecność patologicznych naczyń. To wszystko razem daje bardzo wiarygodny obraz sytuacji. Dodatkowo sam miąższ gruczołu, jak i wykryte zmiany, ocenia się w elastografii: aparat USG pozwala określić twardość / spoistość płata tarczycy, jak i wykrytych zmian, co przybliża nas do rozpoznania. Profesjonalne USG, wykonane przez doświadczonego lekarza, potrafi odpowiedzieć na zdecydowaną większość pytań dotyczących stanu tarczycy.

Czy każde USG, które pokazuje guzek, oznacza chorobę?

Dr Piotr Sołtysiak: Absolutnie nie. Guzki w tarczycy są częste – szacuje się, że nawet połowa dorosłych ma przynajmniej jeden, często zupełnie bezobjawowy. Większość z nich to zmiany łagodne. Kluczowe jest, by ocenić ich charakterystykę: wielkość, kształt, echogeniczność, obecność zwapnień czy unaczynienie. Na tej podstawie klasyfikujemy zmiany według systemu TIRADS – im wyższy stopień, tym większe ryzyko, że zmiana może być nowotworem. Ale nawet w najwyższych kategoriach większość zmian okazuje się łagodna. USG daje nam więc narzędzie do selekcji – które zmiany obserwować, a które zbadać dokładniej.

No właśnie – kiedy mówimy o „badaniu dokładniejszym”, pojawia się biopsja. To słowo wywołuje u pacjentów sporo stresu.

Dr Piotr Sołtysiak: To zrozumiałe. Biopsja kojarzy się z nowotworem, inwazyjnością, bólem. Tymczasem w przypadku tarczycy mówimy o biopsji cienkoigłowej – bardzo precyzyjnej, szybkiej i bezpiecznej procedurze. Polega na pobraniu kropli materiału z guzka, pod kontrolą USG, cienką igłą. Całość trwa kilka minut, nie wymaga znieczulenia, a pacjent może od razu wrócić do codziennych zajęć. Ból? Zwykle mniejszy niż przy pobieraniu krwi. Ryzyko? Minimalne. Za to korzyść diagnostyczna – ogromna. Dzięki biopsji możemy ocenić, czy komórki są łagodne, podejrzane, czy złośliwe. I podjąć decyzję o dalszym postępowaniu.

Czy biopsja jest zawsze konieczna, gdy pojawia się zmiana w tarczycy?

Dr Piotr Sołtysiak: Nie. Decyzję podejmuje się na podstawie wyniku USG i oceny ryzyka. Małe – zwłaszcza torbielowate – często wystarczy obserwować. Biopsję najczęściej zlecamy, gdy zmiana jest większa niż 1 cm i ma cechy podejrzane w obrazie ultrasonograficznym. Czasem także w przypadku guzków mniejszych, ale towarzyszą im inne objawy – np. powiększone węzły chłonne szyi, szybki wzrost guzka, chrypka czy problemy z przełykaniem. Biopsja nie jest więc narzędziem pierwszego rzutu, ale niezwykle precyzyjnym krokiem, gdy zachodzi taka potrzeba.

Co dzieje się po wykonaniu biopsji tarczycy?

Dr Piotr Sołtysiak: Pobrany materiał trafia do pracowni cytologicznej, gdzie specjalista ocenia komórki pod mikroskopem. Wynik jest klasyfikowany według systemu Bethesda, który określa, czy zmiana jest łagodna, podejrzana czy złośliwa. Na tej podstawie planujemy dalsze leczenie. Czasem wystarczy obserwacja, czasem wskazana jest operacja, np. hemityreoidektomia – czyli usunięcie jednej połowy tarczycy albo samego guzka (odparowanie echo-laserem). Co ważne, nie każda zmiana podejrzana to rak.

A czy samo USG pozwala ocenić funkcję tarczycy?

Dr Piotr Sołtysiak: Nie do końca. USG pokazuje nam anatomię, strukturę, ale nie mówi o funkcji hormonalnej. Do tego potrzebne są badania laboratoryjne – poziom TSH, FT3, FT4, a czasem również przeciwciała anty-TPO i anty-TG. Dopiero połączenie wyników badań krwi z obrazem USG daje pełen obraz sytuacji. Dlatego tak ważne jest, by nie opierać się tylko na jednym parametrze. Diagnostyka tarczycy to jak układanka – każdy element ma znaczenie.

Jakie są najczęstsze obawy pacjentów związane z chorobami tarczycy?

Dr Piotr Sołtysiak: Pacjenci najczęściej boją się słowa „rak” i tego, że będą musieli żyć bez tarczycy. Warto wiedzieć, że nowotwory tarczycy, choć się zdarzają, to w większości przypadków mają bardzo dobre rokowanie. A usunięcie tarczycy – jeśli już konieczne – nie oznacza dramatycznej zmiany życia. Hormony można uzupełniać, a pacjent funkcjonuje normalnie. Kluczowe jest wczesne wykrycie zmian, profesjonalna diagnostyka i indywidualne podejście do każdej osoby. Tarczyca jest ważna, ale nie jest wrogiem – a dzięki nowoczesnym metodom możemy dziś leczyć jej choroby skutecznie i bezpiecznie.

Dziękujemy za rozmowę i za spokojne, merytoryczne podejście.

Dr Piotr Sołtysiak: To ja dziękuję. W medycynie nie chodzi tylko o leczenie – chodzi o zrozumienie. A USG i biopsja to właśnie narzędzia, które pozwalają nam zrozumieć, co dzieje się w środku. Bez domysłów, bez strachu, za to z wiedzą i precyzją.

wstecz