Małgorzata, 58 lat

Rak trzonu macicy

Dodaj tu swój tekst nagłówka

W sobotę zobaczyłam ślady plamienia na bieliźnie. W środę już byłam po łyżeczkowaniu. A potem stało się to najgorsze, przyszły wyniki badania: to był rak!

Pani Małgorzata ma 58 lat, była nauczycielką. W szkole leżącej prawie 360 km od Krakowa, od Szpitala na Klinach. Wspólnie z mężem podjęli zgodną decyzję: jak się operować to tylko tam. Choć bliżej były ośrodki np. w Poznaniu, postawiła na Kraków.

Jak w przypadku wielu innych kobiet chorych na raka, informacji, gdzie się leczyć poszukała w Internecie. To tam znalazła artykuły, które opisywały, że prywatny krakowski szpital pozyskał grant z Unii Europejskiej na robotyczne operacje onkologiczne u kobiet. Dzięki temu operacje np. raka endometrium są dla pacjentek bezpłatne.

– Nie do końca wierzyłam, że ja się do tego programu zakwalifikuję, ale zadzwoniłam do tego Krakowa. Odbiera pani Agnieszka koordynator medycznej opieki, „przewodnik” pacjenta. Pytam ją: i co ja mam teraz robić? – opowiada pani Małgorzata.

– Pamiętam, to był wtorek. A ona od razu umówiła mi wizytę u lekarza, powiedziała jakie badania muszę zrobić, wszystko mogłam wysłać elektronicznie – wspomina pani Małgorzata.

Bała się przeokropnie. O chorobie rozmawiała z koleżankami, które przechodziły operacje ginekologiczne w zwykłych szpitalach. Wspomnienia i opisy były przerażające. – Takie cierpienia, że żadnej kobiecie nie życzę… Jednej z koleżanek zapomnieli podać zastrzyków przeciwzakrzepowych. Ledwie doszła do siebie po komplikacjach. Nie chciałam, żeby tak było ze mną – opowiada.

Z mężem ustalili, że nawet gdyby mieli zapłacić za zabieg w Krakowie i tak by się na niego zdecydowali. Ale nie trzeba było.

– Urodziłam troje dzieci, ale to była pierwsza moja operacja. Bardzo się bałam samego zabiegu ale i o to, czy będę po niej żyła i jak będzie wyglądać moje życie – wspomina.

Drugiego dnia po zabiegu wstała. Dała radę. Pielęgniarki pomogły się jej ubrać, zrobić toaletę. – Żyłam. Ludzie wokół byli cudowni. A Kraków genialny – wspomina.

Pomimo tego, że jej zabieg był bardzo poważny nie czuła bólu, nie miała problemów z oddawaniem moczu. – Pozbyłam się raka, to była bardzo dziwne uczucie… – wspomina.

W sobotę była operowana, w poniedziałek jechała do domu. – Proszę to podkreślić: nic mnie nie bolało, a moje koleżanki – inne nauczycielki, tygodniami nie mogły dojść do siebie po zabiegach. Wiadomo, tak jak i one ja też muszę się oszczędzać: nie mogę dźwignąć ciężarów, ale poza tym mam normalne życie. No, gdyby nie ta radioterapia. – przyznaje.

Pani Małgorzata musi mieć leczenie skojarzone. Została skierowana na radioterapię. W tym przypadku też wybrała Kraków. Mieszka w hotelu, na leczenie chodzi do Centrum Radioterapii Amethyst.

Terapię zaczęła na początku maja, skończy w czerwcu. – Nie zawsze po tych seansach dobrze się czuję. Czasami nawet płaczę. Ale przecież wiem, że muszę przez to wszystko przejść i być silna. Nie poddawać się. Zrobię wszystko, co trzeba i wtedy odpocznę – mówi.

Na złe samopoczucie po radioterapii poszukała już dla siebie remedium. Do krakowskiego hotelu przyjeżdża teraz zawsze z psem. Czeka na nią i dodaje otuchy. Gdy wraca i ma siłę idą razem na spacer.  Najczęściej nad Zalew Nowohucki: – Ale jutro wsiadamy w tramwaj i na Wawel sobie pójdziemy. Trzeba się ruszać! I zwiedzać.

Poznaj historie innych pacjentów

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Rak trzonu macicy

Napisz do nas